Voyage de Presse CMN : Pamietacie film „Parasolki z Cherbourga”? par Magda Banach
Pamietacie film „Parasolki z Cherbourga”? Pewnie nie pamiętacie bo i skąd ? Polska jest w tej chwili krajem bardziej anglofilskim niż frankofilskim
par Magda Banach – Photo Henri Martin
A poza tym, to film który dziś jak nic nadałby się do programu „W Starym Kinie” ( ktoś jeszcze pamięta ?). No może tylko moja koleżanka Beata będzie go pamietała z naszych studenckich czasów i wieczornych, poniedziałkowych seansów francuskiego kina organizowanych przez Instytut Francuski w Krakowie, w kinie „Młoda Gwardia”.
Ale wracając do Cherbourga. To miasto położone jest w w północnej Francji, w Normandii. A dokładnie, na samym czubku półwyspu Cotentin nad kanałem La Manche.
Atrakcji turystycznych nie ma tu zbyt wiele, chociaż miasto ze swoimi wąskimi uliczkami, zalanymi słońcem placykami, kilkoma zabytkami i muzeum……parasolek ( No cóż, to właśnie ten film rozsławił Cherbourga w świecie) nie jest nudne. Jednak największa atrakcja Cherbourga jest stocznia zajmująca się produkcją i naprawą statków wojskowych. Stocznia Constructions Mécaniques de Normandie (CMN) produkuje szybkie kutry interwencyjne, fregaty i okręty pilotowane zdalnie…. Ich głównym odbiorca jest Arabia Saudyjska i Emiraty. Statki przystosowane są do zwalczania piractwa, przemytu towarów i ludzi, ochrony okrętów i instalacji morskich i portowych, współdziałają z lotnictwem patrolowym i brzegowym systemem obserwacji morza.
Większe jednostki wykonują operacje ofensywne, wykorzystywane są do zwalczania terroryzmu, prowadzenia działań boardingowych, prowadzenia operacji poszukiwawczo-ratowniczych.
Ich produkcja okryta jest tajemnica a zwiedzać stocznie mogą tylko nieliczni. Mnie i grupie dziennikarzy z Association de La Presse Etrangere to się udało. W kwietniu byliśmy gośćmi dyrekcji stoczni. Przez 2 dni, zwiedzaliśmy linie produkcyjne, wypłynęłyśmy w morze na jednym ze statków ( niesamowite przeżycie kiedy statek HSI 32, rozwinął swoją maksymalna prędkość 90 km na godzinę). W kabinie w której mieści się 14 osób mieliśmy wrażenie ze ślizgamy się po powierzchni morza. „Piraci i przemytnicy przemieszczają się po morzu błyskawicznie, musimy wiec za nimi nadążyć” żartowal kapitan Benjamin Rossignol, kiedy prędkość wbiła nas w fotele.
50 tego typu statków pływa już po wodach terytorialnych Mozambiku i Angoli. Kolejne są w produkcji. Nigdy nie sądziłam ze zwiedzanie stoczni może być tak fascynujące. Zwłaszcza jeśli wieczorami, przy wyśmienitej kolacji można podzielić się wrażeniami i dyskutować z naszymi gospodarzami. Serge Quaranta, prezes stoczni Constructions mécaniques de Normandie i jego ekipa wykazali się anielska cierpliwością pozostając „pod obstrzalem” naszych pytań. Byli również wspaniałymi ambasadorami gastronomi regionu. Dawno już nie delektowałam się tak pysznymi rybami i owocami morza.